á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Szczególnie zachęcam tych, którzy lubią czytać wspomnienia, którzy lubią klimat dwudziestolecia międzywojennego i którzy chcą poznać losy, nastroje i postawy mieszkańców Warszawy we wrześniu 1939 roku i podczas okupacji.
Są to wspomnienia o Fryderyku Járosym, w każdym razie jemu dedykowane, (...) ale jednocześnie jest to przede wszystkim barwny opis artystycznego życia międzywojnia i jego najjaśniejszych kabaretowych gwiazd.
Na szczególne uznanie zasługuje jednak to JAK Grodzieńska o tym wszystkim opowiada. Inteligentnie, z humorem, z empatią, z wielkim sentymentem i nostalgią do miejsc, ludzi i czasów, które trwały tak krótko. Za krótko.
Kolejna część wspomnień to świadectwo sierpnia i września 1939 roku oraz lat okupacyjnych.
Nawet nie chcę podjąć się opisu tych wszystkich wzruszeń jakie ta część wspomnień na mnie wywarła. Najlepiej przeczytać je samemu. Grodzieńska, w bardzo swoim stylu, ukrywa wojenny koszmar pod powłoką zabawnych wydarzeń, sytuacji, ciekawych postaci życia codziennego, niezwykłych zbiegów okoliczności, dlatego tragedie, do których dochodzi, tym boleśniej odciskają piętno na czytelniku.
Na początku, gdy zaczęłam czytać te wspomnienia, przeraził mnie chaos i dygresje, bałam się, że ja tych wszystkich wątków nie posplatam. Jednak bardzo szybko autorka zapanowała nad chronologią i ciągłością wydarzeń, tak, że kolejne „skoki w bok” traktowałam jako osobliwe przypisy. Zaś jakoś od połowy książki towarzyszyło mi jedno pragnienie – Być jak Stefania Grodzieńska.
A gdyby ktoś mnie zapytał, co zrobiło na mnie największe wrażenie w tej całej opowieści, bez wahania odpowiedziałabym – łódka zrobiona z kawiarnianej serwetki.
Na piedestał z kategorii: wspomnienia, którym do tej pory niepodzielnie władał Józef Hen wspięła się od teraz i Stefania Grodzieńska.